Kochani wspominałam Wam wcześniej o piankach, które zakupiłam na promocji w Rossmannie (ten wpis). Jako, że nigdy wcześniej nie używałam tego typu produktu do stylizacji włosów to byłam bardzo ciekawa efektów. Założyłam sobie, że aby dokładnie sprawdzić czy dana pianka będzie dobrym stylizatorem dla moich włosów, będę każdej z nich używać przez 3 mycia. W trakcie tych myć będę 1. mycie będzie proteinowe, 2. mycie będzie emolientowe, a 3. humektantowo-emolientowe.

1.MYCIE

olejowanie na podkład (żel lniany) olejem z pestek  śliwki (5-8h)

O: maska kallos color – na długość (emulgowanie oleju)

M: szampon DIY (baza szamponowa ecospa, hydrolat z jałowca, kilka kropel olejku lawendowego)

O: FiTO maseczka do włosów regenerująca, owsiana (PEH)

b/s: kallos color

2. MYCIE

O: maska kallos color – na długość (ochrona przed wysuszającym działaniem szamponu)

M: łagodny szampon Planeta Organica – Afryka – Szampon do włosów normalnych – nawilżający

O: Garnier Fructis Oil Repair 3 Butter maska wzmacniająca do włosów bardzo suchych i zniszczonych (E)

b/s: kallos color

3. MYCIE

olejowanie na podkład (żel lniany) olejem z avokado (3-5h)

O: maska kallos color – na długość (emulgowanie oleju)

M: Agafii mydło cedrowe do ciała i włosów

O: Garnier Fructis Papaya Hair Food (EH)

b/s: kallos color

Każda z pianek jest testowane przez te same 3 mycia (zapisane powyżej). Za każdym razem schemat mycia (opisałam go szczegółowo w tym poście) oraz stylizacji jest taki sam.

STYLIZACJA

Do wystylizowania włosów używam trzech pompek pianki. Na ociekające wodą włosy nakładam najpierw odżywkę bez spłukiwania (b/s) –ok. 1 łyżeczki, ugniatam włosy z 1-2 min. Następnie spłukuję nadmiar zimną wodą, lekko ją odciskam, a następnie nakładam stylizator. Ponownie ugniatam włosy przez 3-4 min. Potem nadmiar wody i stylizatora odgniatam w koszulkę bawełnianą. W drugą koszulkę zawijam włosy (plopping) – ok. 10-15 min. Podsuszam włosy suszarką przy użyciu dyfuzora. Lekko wilgotne związuję w luźnego koka na czubku głowy i idę spać.

Rano rozwiązuję delikatnie gumkę. A we włosy wgniatam albo serum silikonowe albo odrobinę oleju malinowego (uprzednio rozcierając go w dłoniach). Gotowe! laugh

 

Moje pierwsze wrażenia!

Pianka Pantene
Jest stosunkowo mocna, dłuższe ugniatanie nie było możliwe. Dość szybko utrwala loki. Hmm trzeba uważać z ilością. Pomimo zastosowania 3 pompek włosy pierwszego dnia wydały się może nie tyle tłuste, co przyciężkawe od nadmiaru stylizatora. W kolejne dni był już lepiej.

Pianka Syoss
Testowana, jako druga. W porównaniu do Pantene, po jej zastosowaniu mamy uczucie większej lekkości fryzury. Niestety mniej utrwala loki. Ale fajnie definiuje skręt, więc jestem w sumie zadowolona.

Pianka Nivea
Ładnie zbita. Pięknie dodaje objętości włosom (unosi je u nasady). Bardzo spodobał mi się jej zapach.

Pianka Welaflex
Po wyciśnięciu jej na rękę dało zauważyć się, że jest dużo mniej zbita od pozostałych. Wiecie efekt takiego „rozlania”, jakbym miała mało schłodzoną bitą śmietanę. Źle mi się ją aplikowało na włosy, spadała mi z rąk.

 

Kochani w kolejnym poście już większe konkrety. Dokładne zdjęcia z efektem po. Analiza, wnioski i wyłonienie zwycięzcy. Także uzbrójcie się w cierpliwośćwink