Cześć Wszystkim!

 

Już na poprzedniej naszej wizycie stomatologicznej padła sugestia aparatu ortodontycznego. Długo biłam się z myślami. Temat do mnie wracał… Nie byłam pewna czy to już… Jak syn to zniesie? Czy podoła? Jak z założeniem… Potem ból… A dokładna higiena?

Masę pytań i zmartwień. Niestety odpowiedzi żadnej… Na kolejnej wizycie kontrolnej podjęliśmy decyzję. Umówiliśmy się do ortodonty… Oczywiście potrzeba aparatu jest wielka. Nie mówię tu o aspekcie estetycznym. Przede wszystkim zdrowie… U syna wchodzi też aspekt wady wymowy. Także 2 ważne sprawy, które przemawiają na TAK za aparatem…

Obawa jest nadal wielka…

Ale mimo wszystko młody troszkę wydoroślał (13 lat, autyzm, niep. int. w st. umiarkowanym). Już coraz częściej LOGICZNE argumenty do niego trafiają. Także spróbujemy…

Mamy jeszcze trochę czasu do założenia… Tłumaczę, pokazuję. Mówię, że początkowo będzie ciężko, ale że trzeba się postarać…

 

Jestem z siebie dumna, bo już ćwiczy.

Wymyśliłam dla niego schemat pielęgnacji zębów… Mąż ładnie obrobił wg wizji żony 😅.

Syn sumiennie wykonuje wszystkie kroki. Od zawsze rysunki do niego przemawiały bardziej. Także trzymamy się tej sprawdzonej metody. Schemat uławia mu wprowadzanie nowych (mało przyjemnych czynności), bo widzi ile jeszcze kroków dzieli go od wykonania czynności do końca.

 

Półeczka z całym asortymentem ortodontycznym już też naszykowana w łazience.

Czy zamówiłam ogromne ilości WSZYYYSTKIEGO do aparatu ortodontycznego? Tak!

Czy przesadzam? Nie sądzę 😅.

Wiecie prędzej czy później to się zużyje. Nawet, jeżeli synowi coś nie podejdzie, to zużyję ja lub inni członkowie rodziny. Wolę po prostu dmuchać na zimne i mieć, niżeli się martwić, że nie mam, jak zadbać o odpowiednią higienę jego jamy ustnej, uśmierzyć mu ból, wspomóc gojenie podrażnionych dziąseł etc. etc.

 

A na koniec wpadłam na pomysł „ćwiczenia na sucho”. Czyli wzięłam duży schemat zębów ponaklejałam kwadraciki z plasteliny (jako zamki) i połączyłam drutem, który ma symbolizować aparat. Nie ma to jak ćwiczenia praktyczne 😊. Szczególnie chodziło mi o to, żeby pokazać mu dokładnie, że przestrzenie między aparatem a zębem trzeba dobrze doczyścić.

Z jednej strony niby jesteśmy przygotowani. Wszystko logicznie wytłumaczone. Przepracowane.

 

Ale czy to wystarczy?

Czy jak wejdzie element bólu, strachu czy to wszystko będzie pamiętał? Czy nie będzie powtarzał, jak mantra: „zostaw mnie”? Niestety tego nie jestem w stanie przewidzieć. Nie wiem, jak się zachowa. Tym bardziej, że jeszcze nigdy nie miał robione czegoś więcej niżeli czyszczenia zębów z kamienia…

A zakładanie aparatu trwa. Potem ból zębów. Co Was będę kłamać, martwię się bardzo…

Mamy jeszcze troszkę czasu przed wizytą. W kalendarzu TEN DZIEŃ zaznaczony. Młody świadomy na tyle, na ile to pojął. A jak będzie w praktyce? Czas pokarze…