Cześć Wszystkim!

Pozostajemy w temacie włosów. Pewnie dobrze Wam jest znana marka ANWEN. Szczerze powiedziawszy bardzo długo wzbraniałam się przed zakupem jej asortymentu. Nie wiem w sumie dlaczego. Nie żebym miała jakieś uprzedzenia, po prostu wychodziłam z założenia, że jest wiele dobrych i tańszych kosmetyków. Jakoś nie miałam potrzeby inwestować w te droższe. Moje włosy raczej zawsze były w dobrej kondycji i nie musiała specjalnie o nie dbać.

Jednak liczne promocje i pozytywne opinie w końcu przekonały mnie, żebym i ja spróbowała tych kosmetyków.

Tak też się stało! Uznałam, że zainwestuję tylko w odżywki proteinowe, bo moje włosy odkąd zaczęłam je hennować bardzo polubiły proteiny. Potrzeba im takiego grubszego kalibru, więc postanowiłam wziąć tylko takie. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, ze są dedykowane do odpowiedniej porowatości. Wzięłam 2 pierwsze lepsze i co jakiś czas stosuję je naprzemiennie.

 

   ORCHIDEA

INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, PPG-3 Benzyl Ether Myristate, Hydrolyzed Pea Protein, Keratin, Hydrolyzed Keratin, Collagen, Hydrolyzed Elastin, Cetrimonium Chloride, Starch Hydroxypropyltrimonium Chloride, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Parfum, Benzyl Salicylate, Coumarin, Limonene, Geraniol, Linalool, Hexyl Cinnamal.

W składzie mamy proteiny z zielonego groszku oraz keratynę. Ponadto kolagen z elastyną, które ubytki na powierzchni włosa.

Odżywki ma bardzo urzekający zapach. Przyjemnie się jej używa. Konsystencja jest dość zbita, wyciska się ją z tubki jak klej szkolny. Dobrze rozprowadza się ją po włosach. Jej wydajność określiłabym, jako mocno średnią. Z kolej trzeba po prostu uważać z ilością, jaką się używa jednorazowo. Odżywka jest bardzo bogata w substancje odżywcze i nie trzeba nakładać jej sporo. Kwestia zmiany podejścia. Na początku pielęgnacji zwłaszcza ma się mniemanie, że im więcej odżywki się nawali tym lepiej, a to nie koniecznie jest dobre podejście. Możemy w ten sposób włosy przeciążyć. W efekcie po myciu włosy będą oklapnięte. Będą sprawiać wrażenie już lekko tłustych.

 

  MAGNOLIA

INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, PPG-3 Benzyl Ether Myristate, Hydrolyzed Milk Protein, Hydrolyzed Oats, Hydrolyzed Keratin, Cetrimonium Chloride, Starch Hydroxypropyltrimonium Chloride, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Parfum.

 W tej odżywce mamy z kolei do czynienia z keratyną, proteinami mlecznymi i proteinami z owsa. Wydaje mi się, że konsystencja jest bardziej maślana. Równie dobrze się ją stosowało. Także sprzyjała moim włosom. Sprawiała, że włosy były gładsze i mocno błyszczące.

Powiem Wam, że nie czuję między nimi różnicy. W sensie to, że dedykowane są do średnio- czy wysokoporowatych włosów, nie sprawia, że jedna działa na moje włosy lepiej czy gorzej. Obie sprawiają, że włosy stają się lśniące, lepiej podkręcone.

Za jakiś czas pewnie sięgnę po resztę odżywek tej firmy. Nie mniej jednak, nie będę ukrywać, że raczej preferuję tańsze kosmetyki. Dlatego, że nie muszę inwestować wiele w moje włosy by i tak wyglądały dobrze. Zawsze tak miałam, ale to też, dlatego że nie szalałam – nie farbowałam, nie prostowałam. Odpowiadały mi takie, jakie są. Teraz, gdy już siwki ukazały się na światło dzienne. Nie niszczę ich farbowaniem chemicznym. Inwestują w zioła (henna i indygo), które regularnie wzmacniają moje włosy. Tym bardziej moja pielęgnacja może być minimalistyczna. Często nie muszę nakładać jakiejkolwiek odżywki. Wystarczy po prostu mycie szamponem.

 

A Wy, jaki kosmetyk ANWEN lubicie najbardziej?