W życiu każdego dziecka przychodzi okres twórczych dzieł.  Niestety często gęsto nie ograniczają się one do kartek bloku rysunkowego. Zawsze jest czas, krótka chwila, w której to dziecko niepostrzeżenie weźmie kredki, flamaster, farby itp. i pójdzie uwiecznić coś na ścianie. Niestety… Nie mówcie nie! Każdy rodzic w mniejszym bądź w większym stopniu tego doświadczył.

Na nas w końcu też przyszła pora… Mąż w pracy, ja piekę muffiny – dzieciaki i mąż uwielbiają! (Przepis znajdziecie tutaj). Nastała cisza. Gdy jest cicho wiedz, że coś się dzieje! – każdy rodzic Ci to powie. Także moja smerfeta, nie wiem kiedy, nie wiem skąd! Dorwała marker i to permanentny, na dodatek czerwony  .

Jak to zobaczyłam myślałam, że zawału dostanę. Cały bok ściany w czerwonych gryzmołach. Po próbach wyperswadowania dziecku, że źle zrobiła i przede wszystkim zabraniu narzędzia zbrodni, zaczęłam zastanawiać się co z tym fantem zrobić. Przypomniałam sobie, że mieliśmy gdzieś jeszcze schowane na czarną godzinę „magiczną gąbkę”. To taka niepozorna biała gąbka. Moczy się ją jedynie w wodzie i ściera ze ścian zabrudzenia. Hmmm co mi szkodzi spróbować – pomyślałam… Starcia farby ze ściany raczej się nie obawiałam… Zresztą w ostateczności ten kawałek się pomaluje. Pozwolę sobie na małą dygresję w tym momencie. Ścianę mamy pomalowaną farbą białą, firmy Magnat, „odporną na zabrudzenia”, czyli taką z której można zabrudzenia zetrzeć. Polecam Wam z całego serca farby z tej firmy. Bardzo dobrze kryją. Naprawdę można z nich zmywać zabrudzenia i co jest dla mnie najbardziej pozytywne, w ogóle nie śmierdzą! Godzinka wietrzenia i raz, że ekspresowo wysychają, a dwa, że nie czuć żadnego smrodu. Ale wracając… drobne zabrudzenia to swoją drogą, ale czy marker też można zetrzeć?

Udokumentowałam Wam moje etapy pracy… Niestety początkowej fazy nie, ale zamieszczam zdjęcie markera także możecie spokojnie zobaczyć o jakiej intensywności czerwieni mówię….

Myślę, że efekty są spektakularne. Pewnie gdybym użyła kolejnych gąbek, ślady zeszłyby jeszcze bardziej. Jednakże mieliśmy jeszcze resztę farby białej, więc po prostu mąż pomalował ten fragment ściany.

W sumie zużyłam 3 gąbki. Używałam do mycia oczywiście tylko wody.

Gąbeczki, których używałam można zakupić w drogeriach Rossmann, dwupak kosztuje niecałe 8 zł (podaję link).

Wypróbowałam ich skuteczność na wielu plamach, i nigdy mnie nie zawiodły. Polecam!