Koniecznie dajcie mi znać w komentarz czy tylko u moich dzieci jest „tak dziwnie”. Czy u wszystkich dzieciaków choroba „wykluwa się” w nocy?

Syn cały dzień okaz zdrowia. Rano przedszkole, popołudniu dom. Dzień, jak co dzień. Zero marudzenia, normalny apetyt. Zabawa. Zero oznak większego zmęczenia, osłabienia itp. Oczywiście bez kichania i smarkania.

I co się okazuje? Wybija północ (po raz kolejny…. Nie wiem czy to jakaś magiczna godzina?), pierworodny budzi się z gorączką 38,5°C. Marudzi pod noskiem coś z bólu. Widać i słychać [nos totalnie zapchany], że jest źle. Oczywiście mamy sobotę [że też zawsze musi być to weekend]… Na razie leczymy się domowymi sposobami. Najważniejsze, że młody w miarę przyjmuje płyny. Gorzej z jedzeniem [prawie zero]. Ale wierzę, że jutro będzie lepiej.

 

A co to za domowe sposoby?

-płyny: herbatka z kwiatu bzu czarnego na przemian z herbatką owocową z miodem

-probiotyk: dicoflor 30 w kroplach

-pel bez 3 x 5 ml (witaminowy + dobroczynnie wpływa na schorzenia górnych dróg oddechowych)

-Neosine 2 x 5 ml

 

Biorę syna na przeczekanie, jeżeli w poniedziałek nie będzie lepiej idziemy do lekarza.

A wy ile czekacie z wizytą u lekarza? Piszcie koniecznie w komentarzach smiley