Nie wiem czy tylko moje dzieci tak mają, że potrafią cały dzień się zachowywać normalnie a w nocy lub rano już choroba rozkręcona u nich na maxa. Tak było i w tym wypadku.

Co zabawniejsze dosłownie 2 dni temu rozmawiałam z przyjaciółką i cieszyłam się, że dzieciaki odpukać w niemalowane są nawet długo zdrowe. I mam… Godzina zero, dosłownie – bo wszakże północ wybiła. Pierwsza sobota, w którą mieliśmy czas (i siły) obejrzeć wspólnie z mężem film. Spędzić trochę czasu sam na sam, a nie paść od razu z dziećmi do łóżek. Starszy syn zaczyna kaszleć, a potem wymiotować. Po 40 minut powtórka z rozgrzewki. Tylko, żeby było bardziej ekstremalnie dołączyła do brata młodsza siostra.

I tak od północy do 3 już przy nich waruje. Chodzę na zmianę to z jednym to z drugim do łazienki. Według „przyjaciół” w Google na wymioty nie ma dobrego lekarstwa. To reakcja obronna organizmu i nie powinno się jej hamować. Bla, bla, bla… Każdy rodzic mający wymiotujące dziecko, lamentujące przy tym w niebogłosy, chce mu pomóc. Otóż moim starym dobrym sposobem, zdradzonym niegdyś przez Panią prof. Mikrobiologii, jest popijanie zimnej (tak zimnej) wody małymi łyczkami. Dosłownie 3 kostki lodu do szklanki zalać niegazowaną wodą i popijać. U siebie stosowałam to zawsze na początkowe „stadium” -> mdłości. Ponoć spowalnia to rozwój bakterii. Na mnie rzeczywiście to działa. Niestety sprzedając ten ‘tip’ znajomym, dużo osób w niego nie dowierza, ale dla mnie 2 dni głodówki (ewentualnie wafle ryżowe, czy suchy chleb) + popijanie zimnej wody i do wymiotów nigdy nie dochodziło. Ba! Przewalczyłam cała infekcję i na 3. dzień byłam już w stanie  przyjąć lekki posiłek. Do metody tej starszaka przekonałam, lecz moja mała piękność na pewno na to nie pójdzie. No nic zobaczymy jak do rana się sytuacja rozwinie.

Ach i o drugim pewniaku zapomniałam wspomnieć. Oczywiście jest sobota wieczór, więc jak zwykle mamy wybór jechać do przychodni czynnej w weekendy i spędzić kilka godzin w poczekalni lub przemęczyć się do poniedziałku i pójść do własnego pediatry (o ile jakimś cudem uda mi się dodzwonić i umówić wizytę w poniedziałek rano).