Dawno nie pisałam, co u NAS. Syn skończył pierwszą klasę. Córcia nadal w przedszkolu. A teraz upragnione (przynajmniej przez nich) WAKACJE. Z pogodą bywało różnie, to też z naszą aktywnością również. Świadomość tego, że mąż ma urlop dopiero we wrześniu wcale nie napawała optymizmem. Dobrze wiedziałam, że sama muszę zagospodarować dzieciom czas. Na szczęście! Z pomocą przyszła babcia. Nie ma to jak pobyt na wsi. Karmienie kurek, przechadzki po łąkach i lasach. Zabawy i hasanie po podwórku do samego wieczora. W mieście tego nie mają i może, dlatego to tak bardzo uwielbiają? Nie wiem czy to jedyny powód, w każdy razie z opowiadań znajomy wiem, że nie tylko moje dzieci tak mają.

 

Teraz, gdy upał wrócił na dobre można poszaleć na działce. Huśtawka, piaskownica, rowery, ale przede wszystkim… BASEN! Jednak to był dobry zakup. Swój, własny, osobisty, z dala od zgiełku ludzi i gapiów. Dzieciaki mogą na spokojnie się pochlapać, uczyć pływać, a ja mogę na spokojnie ich doglądać.

Dobre wieści

Wczoraj mąż oznajmił mi cudowną wiadomość! Uda mu się wziąć dzień wolnego jeszcze w sierpniu. Jeden dzień + weekend, czadowo! Żyć nie umierać. Zgodnie zadecydowaliśmy, że jedziemy w góry. Nasze kochane, polskie góry. Wiele razy byliśmy we dwoje. Teraz jednak ma to być ten pierwszy raz z dziećmi. Na kilka dni, zobaczymy jak im się spodobają wędrówki smiley. Dotychczas zaliczyliśmy z dziećmi jedynie jednodniowe wycieczki – Morskie Oko, Czantoria. Wtedy jeszcze były małe. Dało radę wziąć wózek i w razie czego posadzić jednego lub drugiego delikwenta. A teraz… 24 kg i 33 kg żywej wagi… Jak się zmęczą to ja dziękuję tachać na barana…

Musimy rozegrać to dobrze taktycznie! Na pewno nie będziemy się pchać na jakieś ambitne wzniesienia. Raczej za pewnik bierzemy to, że tym razem w grę wchodzą przede wszystkim spacer dolinami. Jedną z pierwszych narzucających się na myśl to Dolina Chochołowska. Z lekkich wzniesień odwiedzimy pewnie Sarnią Skałę. Tym razem nie szczyty, a raczej okres próby i badania na ile dzieciaki są wytrwałe by dreptać, cierpliwe i posłuszne. Muszę mieć pewność, że, gdy zdecydujemy się wejść na jakiś szczyt nie stanie się nic złego (nie będzie złości, wyrywania, zaglądania w przepaść itp.). Starszak fizycznie myślę, że dałby radę. Dla 6-letniej dziewczynki myślę, że może być trochę trudno. Dlatego tak, jak wspomniałam przede wszystkim krajobraz dolinny. Jeśli macie jakąś trasę, nie za długą (myślę, że max 10 km) do polecenia na wycieczkę pieszą dla dzieci, to piszcie! Chętnie przyjmę jakieś pomysły.

Proszę Was także o pomoc w skompletowaniu torby dla dzieci. Nie mówię tu o ubraniach czy lekach p/gorączkowych, to dla mnie kwestia oczywista. Takie podstawy myślę, że ogarnę sama wink . Bardziej interesuje mnie, co zabieracie już na samo wyjście w góry. Czy jest „coś”, co bierzecie extra dla małych milusińskich, czego pewnie ja nie zabierałam wędrując tylko z mężem? Wiecie… doświadczenia nie mam, więc mogę o czymś nie pomyśleć. Wszelkie wskazówki mile widziane!

 

Dla zainteresowanych

Zatrzymujemy się w Murzasichle. To mała, urocza miejscowość oddalona ok. 20 min. od Łysej Polany (parking do Morskiego Oka). Hotel, ten sam od lat, sprawdzony i godny polecenia. „U Ziomka”! Gwarant pysznego jedzenia. Pani Maria ze współpracownicami gotują obłędnie! Od serca, swojsko i w dużych ilościach – czy po całodniowych wypadach w góry może być coś piękniejszego?

Trzymajcie za nas kciuki! Przede wszystkim, żebyśmy wytrzymali, my, rodzice, ale żeby dzieciaki też dały radę. Oby pogoda dopisała – nie ma się co oszukiwać, jeżeli na nasz weekendowy wypad będzie przewidywany deszcz to raczej odpuścimy. Pomimo wielu obaw jestem pozytywnie nastawiona do całego przedsięwzięcia! laugh

Mam nadzieję, że Wy też daliście radę owocnie spędzić własny urlop.

Pozdrawiam Was serdecznie!