Cześć!

Jakiś czas temu podzieliłam się z Wami pomysłem, że zacznę testować gotowe receptury na kosmetyki ze stron z półproduktami. Sukcesywnie sięgam po takie rozwiązania i sprawdzam dla Was czy naprawdę dany kosmetyk działa i czy w trakcie jego tworzenia nie występują jakieś problemy pomimo podążania za instrukcją.

Teraz przyszła pora na kolejny produkt kosmetyczny, który jest banalnie prosty w wykonaniu a ma doraźnie pomóc nam okiełznać naszą cerę.

   MASKA DETOKSYKUJĄCO-OCZYSZCZAJĄCA  

Recepturę stworzył oczywiście Pan Grzegorz ze ZRÓB SOBIE KREM. Jego pomysły i trafne zestawienie półproduktów bardzo sobie cenię. Na samym początku mojej drogi w tworzeniu własnych kosmetyków bardzo mi pomógł, doradził. Także jestem bardzo mu wdzięczna i jestem przekonana o jego wiedzy i umiejętnościach w kwestii tworzenia kosmetyków. Tym bardziej chętnie sięgam po receptury jego autorstwa.

Koniec dygresji cheeky . Pora przejść do konkretów.

Dlaczego wybrałam ten produkt?

Pewnie nie ja jedna w ostatnim czasie zmierzam się z maseczkowym armagedonem…. Niestety zawsze miałam skłonność do tworzenia się niedoskonałości w okolicach ust i żuchwy. A teraz, gdy okolice te regularnie zasłaniałam maseczką niestety strefa ta stała się bardzo reaktywna. Szukałam czegoś, co pomoże doraźnie. Nie chciałam stosować serum, kremu czy czegoś do stosowania na dłużej. Potrzebowałam czegoś, co zadziała natychmiast.

Sposób przygotowania

Jest banalnie prosty. (Taki był zamysł całego przedsięwzięcia, by pokazywać proste, a zarazem skuteczne receptury). Otóż musimy jedynie odważyć odpowiednią ilość półproduktów, którymi są błoto termalne z siarką, glinka biała i ekstrakty z soku: mandarynki, truskawki, młodego jęczmienia. Oczywiście wszystkie z nich możemy kupić na stronie ZSK. Wsypać je do słoiczka. Zakręcić i wstrząsnąć. Mamy gotowy proszek, który starczy nam do stworzenia kilku maseczek. Za każdym razem odsypujemy odpowiednią ilość, rozmieszamy z wodą lub hydrolatem i nakładamy na twarz. Jeżeli posiadamy cerę wrażliwą pozostawiamy maskę na twarzy jedynie 5 minut, jeżeli nie możemy przetrzymać ją maksymalnie do 10 minut. 

Potem oczywiście spłukujemy twarz wodą i kontynuujemy standardową pielęgnację (tonik, serum/krem itd.).

Jak rezultaty?

Powiem Wam szczerze, że po jej spłukaniu widziałam może minimalne rezultaty? Robiłam ją na wieczór, ale za to o poranku już widziałam dużo, dużo większe rezultaty. Przez noc pryszcze dużo bardziej się spłyciły. Dlatego jestem bardzo zadowolona. Cera stała się bardziej promienna. Na pewno zastosuję tę maseczkę jeszcze nie raz. Jest dobrym kosmetykiem w awaryjnej sytuacji. Na pewno nada cerze odświeżenia.

Jeżeli szukacie czegoś, co uratuje Waszą twarz przed wielkim wyjściem, bo zagościł na niej nieoczekiwany gość, to dobry wybór. Po raz kolejny Pan Grzegorz stworzył super recepturę, którą zapisuję w ulubionych.

Zachęcam Was do wejścia w świat kosmetyków DIY. To naprawdę nie jest trudne. Za to jest bardzo satysfakcjonującym zajęciem. Polecam spróbować smiley .