Postanowiłaś/łeś zrobić swój pierwszy kosmetyk. Pierwsze pytanie, jakie nasuwa się każdemu nowicjuszowi to: skąd wziąć recepturę? Mamy w sumie trzy opcje do wyboru, które jak dla mnie, warunkują też poziom zaawansowania w kręceniu własnych kosmetyków, ale o tym potem… A są nimi:

  1. GOTOWE ZESTAWY
    W sklepach z półproduktami (zrobsobiekrem, biochemiaurody, e-naturalne, ecopsa, mazidła, kremowo) możemy kupić gotowe zestawy, w których każda substancja jest już odmierzona w odpowiedniej ilości (gramach lub ml), a naszym zadaniem jest jedynie połączyć je w odpowiedniej kolejności – czasem wymaga to podgrzania lub dłuższego mieszania mieszadełkiem. Ponadto w skład takiego zestawu wchodzi zawsze pojemnik/buteleczka, w którym/ej umieścimy gotowy produkt.

Osobiście jestem zdania, że za takie zestawy są zbyt wygórowane ceny, więc wolę sobie sama kupić półprodukty i odmierzyć je w odpowiedniej ilości i pomieszać.

Na stronie zrobsobiekrem i kremowo w gotowych zestawach są podane konkretne ilości półproduktów do wykonania danego kosmetyku więc sprawa jest b. prosta – możemy odtworzyć kosmetyk z gotowego zestawu bez żadnego problemu.

Na stronie ecospa w gotowych zestawach podana jest jedynie procentowa zawartość, ale przy podanej objętości gotowego kosmetyku, jesteśmy w stanie sobie obliczyć dokładną zawartość poszczególnych półproduktów.

Niestety na stronie mazideł zastrzeżone są dokładne dane gotowych zestawów. Możemy jedynie sprawdzić jakie półprodukty wchodzą w skład danego kosmetyku, ale nie w jakiej ilości.

 

2. GOTOWE RECEPTURY

Gotowe receptury, czyli jak krok po kroku wykonać kosmetyk, możemy znaleźć na stronach z półproduktami. Szczególnie bogatą biblioteką receptur może pochwalić się ecospa. Osobiście cenię ją sobie za dokładność i podawanie temperatur w jakich powinniśmy łączyć półprodukty. Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby z ich recepturą kosmetyk mi nie wyszedł.

Jeżeli taka baza nam nie wystarcza, zawsze możemy szukać wśród blogerek. Jednym z bogatszych w receptury są blogi Ervish i Czarskiej.

 

3. MODYFIKACJA GOTOWYCH RECEPTUR
Tutaj wchodzimy już w wyższy stopień zaawansowania. Musimy przede wszystkim wiedzieć czego oczekujemy od danego kosmetyku i czym (jakimi półproduktami) możemy to uzyskać.

Przykładowo: poszukujemy serum, które ukoi podrażnioną skórę twarzy
Musimy wiedzieć (sprawdzić, poszukać)

– Jakie składniki koją podrażnioną skórę i pomagają w jej regeneracji?
Żel aloesowy przychodzi mi od razu do głowy. To jeden z powszechniejszych półproduktów, dostępny nie tylko w sklepach z półproduktami, ale drogeriach i aptekach. Równie popularnie stosowanym półproduktem łagodzącym podrażnienia jest D-panthenol, którego możemy spotkać w składzie balsamów do ciała i kremów do twarzy, a także toników czy płynów micelarnych. Natomiast do mniej znanych zalicza się alantoina (choć dość często można spotkać ją w drogeryjnych kosmetykach, zwłaszcza w kremach do rąk), mocznik (w koncentracji do 2% przyspiesza regenerację skóry, a w koncentracji 5-10% nawilża), mleczko pszczele. Szerokie zastosowanie mają również ekstrakty roślinne (ekstrakt z nasion winogron, ekstrakt z nasion ostropestu plamistego)

-Czy dane składniki są rozpuszczalne w wodzie czy w oleju?
W szczegółowym opisie każdego półproduktu znajduje się taka informacja.

-Jaka jest odpowiednia ilość półproduktu?
Również taką informację znajdziemy w szczegółowym opisie półproduktu – podane jest do jakiego maksymalnego stężenia stosuje się go w danym kosmetyku.

Możemy także zamiast jednego składnika użyć dwóch w mniejszych ilościach.

Na przykład: w serum bezolejowym, którego bazą jest kwas hialuronowy w ilości 20 ml, zmniejszyć jego ilość do 10 ml, a pozostałe 10 ml dodać hydromanilu czy aqua-touch (półproduktów ze sklepu zrobsobiekrem, które mają również nawilżające działanie)

W serum olejowym możemy zmienić olej bazowy, dodać inne oleje lub wzbogacić je kilkoma kroplami olejku eterycznego.

Na przykład: gdy bazą serum jest oleju konopny, a dla naszej cery mieszanej nie daje on pozytywnych efektów, możemy zastąpić go olejem z czarnuszki, olejem jojoba czy olejem z pachnotki.

Możliwości jest naprawdę wiele. Na tym etapie  musimy być po prostu świadomi co nam szkodzi, a co daje pozytywne rezultaty. Dlatego warto zacząć od jak najprostszych przepisów, by powolutku, wypróbowywać jeden półprodukt, po drugim i w razie pogorszenia stanu cery / reakcji alergicznej szybko wykryć winowajcę.
Oczywiście zawsze musimy pamiętać o sprawdzeniu pH kosmetyku, jak i dodaniu odpowiedniej ilości konserwantu.

Gdy już przeszliśmy wszystkie 3 poziomy wtajemniczenia możemy przejść do:

TWORZENIA WŁASNYCH RECEPTUR

W praktyce łączy się ono mocno z pkt.3), bo przecież modyfikując daną recepturę dość mocno, możemy stwierdzić, że jest to już nowa (inna) receptura, twojego autorstwa. Ale pozwólcie, że ten etap potraktuję, jako taki czas, gdy siadacie przed pustą kartką papieru i od A do Z tworzycie swój kosmetyk. By podołać takiemu zadaniu warto znać proporcje jakie należy zachować  – mam tutaj na myśli konkretnie produkcję kremów – między fazą wodną a olejową, aby uzyskać odpowiednią konsystencję, smarowalność i wchłanialność kremu. Taką rozpiskę możemy znaleźć tutaj.
Tutaj ogranicza nas jedynie wyobraźnia, no i  zasobność naszego portfela wink.

Piszcie do mnie, jakie macie doświadczenie w robieniu własnych kosmetyków? Czy wolicie korzystać z gotowych zestawów czy też lubicie „zabawę” w chemika i miareczkowanie oraz ważenie poszczególnych półproduktów?