Kochani!

Dawno do Was nie pisałam a pro po zakupów. A od kilku dobrych lat jestem wierna jednemu dyskontowi, w którym nie dość, że regularnie pojawiają się atrakcyjne promocje to i nawet bez nich ceny są naprawdę atrakcyjne. Aros.pl – wspominałam Wam o nim w 2017 roku ostatnio (w tym poście) minęło kilka dobrych lat, a ja nadal nie mam mu nic do zarzucenia.

Dzisiaj jednak chciałam Wam pokazać, jakie fajne pozycje kupiłam moim dzieciom. Kierowałam się ceną, promocjami, ale oczywiście i tym czy w jakiś sposób zakupione materiały wspomogą edukację dzieci.

W ten sposób zaopatrzyłam się w gazetki z ludzikami lego. Dla mnie te gazetki mają podwójną wartość. Raz, że młody uwielbia te ludziki, układa je. Bawi się nimi, tworzy historie, a później oczywiście sięga po gazetkę. Znaleźć w niej można wiele ciekawych zadań. Od prostszych rebusów, puzzli po trudniejsze obrazki z szukaniem różnic, łączeniem kropek. 

Zaczniemy może od LEGO. Mój syn jest jego wielkim fanem. Uwielbia układać z instrukcji różne budowle, maszyny itp. także, gdy ujrzałam, że na arosie jest promocja do 50% na LEGO od razu zaczęłam przeglądać stronę.

Dzięki temu, że gazetka jest w jego ulubionej tematyce z wielkim zaangażowaniem wykonuje zadania. Młody szczęśliwy, matka jeszcze bardziej. Przyjemne z pożytecznym smiley. Oczywiście zwykłe lego też znalazło się w asortymencie, ale trzymam je, jako magiczną nagrodę, gdy będzie dzień, w którym z nauką będzie strasznie na bakier.

Jak już jesteśmy w temacie starszaka…

To muszę Wam przedstawić, chyba najbardziej kolorowe książki o matematyce, jakie znam. Posiadają bogate ilustracje, a zadania w nich przedstawione są w taki sposób, że dzieci chętniej po nie sięgają. Historyjki, jakiś wyższy cel (np. ratowanie planety wink) sprawia, że dzieci bardziej się angażują i zaczynają wierzyć, że ta matma naprawdę ma sens cheeky.

W książce „Dodawanie i odejmowanie. Zagadki i łamigłówki” autorstwa Rosie Hore (wydawnictwo Zielona Sowa) możemy znaleźć wiele interesujących motywów przewodnich, od leśnych wycieczek, pikników, po podróże w kosmosie czy archeologiczne wycieczki po piramidach egipskich. Ponadto w książce znajduje się wiele naklejek i zagadek obrazkowych, które umilają wykonywanie obliczeń matematycznych.

Z kolei książka „Fajna matma. Zaczarowany las” Lindy Bertola (wydawnictwo: Olesiejuk) w całości poświęcona jest tematyce lasu. Jednak nie oznacza to, że książka jest nudna. O nie! Na każdym etapie młody matematyk pomaga zwierzętom lasu uporać się z pewnymi problemami, przygotować przyjęcie czy zrobić zakupy. Książka, że tak to ujmę jest bardziej przejrzysta… Na jednej kartce znajdziecie maksymalnie 2 zadania – rozbudowane, ale dzięki temu wydaje mi się, że łatwiej skupiające uwagę. Jednak w poprzedniej książce tyle się dzieje. Na stronach jest tak wiele przykładów, że aż czasem trudno się zdecydować od czego zacząć wink.

Teraz przechodzimy do dziewczyńskich rzeczy wink

Jako pierwszą przedstawię Wam niby zwykła kolorowankę, ale to tylko pozory także czytajcie dalej! Praca zbiorowa „Malowanki edukacyjne” wydawnictwa Aksjomat to pozycja, która ma ułatwić dzieciom proces nauki kolorowania. Dla dzieci, którym sprawia to problem ważne jest, aby tą umiejętność rozłożyć na mniejsze etapy. Dzięki temu można uniknąć frustracji dziecka, a w konsekwencji zniechęcenia do podejmowania prób kolorowania.

Etap pracy jest następujący:

-początkowo mamy do czynienia z mniejszymi obrazkami, na czarnym tle (następnie na kolorowym),  aby dziecko dzięki tak intensywnemu kontrastowi mogło rzeczywiście zauważyć jaki obszar musi zakolorować. Dla dzieci z zaburzeniem percepcji wzrokowej, jak najbardziej taki mechanizm będzie pomocny.

-następnie zamiast zwykłych rysunków z czarnym obrysem możemy znaleźć ilustracje z kolorowym obrysem. Każdy użyty kolor jest oczywiście adekwatny do tego, które powinno użyć dziecko. Pewna grupa dzieci musi się nauczyć, że kolorowanie nie polega tylko na zamalowaniu obrazka jedną kredką, ale że należy użyć różnych kolorów do pokolorowania danych fragmentów obrazka. Tak taką czynność tez nie raz trzeba wyćwiczyć. Także i w tym wypadku „Malowanki” sprawdzą się idealnie.

– na koniec znów wchodzimy na wyższy poziom trudności. Mamy już jedynie miniaturkę gotowej ilustracji, na podstawi której musimy odwzorować pokolorowanie rysunku.

Dla córci wzięłam jeszcze zwykle kolorowanki z zadaniami z jej ulubionych bajek. Szczerze powiedziawszy czekają na wakacje. Ciągle przeglądam je i zastanawiam się co też z nich aktualnie dla mojej dziewczynki będzie osiągalne do zrobienia. Kombinuje co tu nie zalaminować i nie wykorzystać w terapii. Warto czasem zaoszczędzić i z rzeczy całkowicie niepozornej, zwykłej zrobić pomoc terapeutyczną. Wtedy podwójna duma mnie rozpiera a i wiem, że dzięki ulubionym postaciom będą to zadania chętnie wykonywane przez moją pociechę.

Czy Wy też tyle namyślacie się przed zakupem książek/ zabawek dla dzieci? Czy wpadacie do sklepu i kupujecie to co Wam lub dziecku wpadnie w ręce?

Osobiście lubię dwa razy zastanowić się przed zakupem. Szczególnie dlatego, że córka jeszcze potrafi zniszczyć wiele rzeczy. Także, gdy już znajdzie się coś w moim domu, to albo muszę mieć na to miejsce w wysokich półkach poza zasięgiem rąk dziecka i wyciągać tylko okazyjnie, albo wiedzieć, że uda mi się to przerobić na trwalszy materiał dla dziecka, albo (co na razie mało realne) będzie to tak mega wytrzymałe, że będę mogła dać córci bez obaw i do ciąąągłych zabaw.

U mnie wiele czynników składa się na zakup książek. Uczę córkę, że nie wolno targać stron itd. Ale wiecie jak to jest (szczególnie teraz przy zdalnej edukacji). Człowiek się nie rozdwoi i nie zawsze jest przy dziecku. Czasem wystarczy tylko chwilka i już pół strony nie ma…