Cześć Wszystkim!

Wokół barwienia włosów ziołami narosło wiele mitów. Od tego, że henna „oblepia” włosy, czyli zwiększa ich ciężkość, co w efekcie obciąża cebulki włosów – powoduje ich przeciążenie i w efekcie zwiększa wypadanie włosów. Po fakt, że takie farbowanie jest mało efektywne, że kolor bardzo szybko się wypłukuje. Biorąc pod uwagę czasochłonność całego procesu i powyższe „ale” nie ma sensu wybierać farbowania ziołami. To dlaczego coraz więcej osób wybiera tę drogę? Bo powyższe stwierdzenia to stek bzdur!
Henna NIE oblepia włosów, a wnika w głąb włosa – łączy się z keratyną we włosie w efekcie pogrubia włos.

Farbowanie henną jest TRWAŁE właśnie przez to, że barwnik wnika w głąb włosa. Kolejne warstwy henny (czyli kolejne farbowania) budują kolor, czyli go przyciemniają. I tak od rudości typu lisek możemy dojść do orzechowego brązu. Dlatego, gdy uzyskamy optymalny dla nas kolor NIE farbujemy już całych włosów (na długości), a jedynie odrost. Więc, jak dl mnie taki sposób farbowania jest jak najbardziej efektywny. Nie musimy za każdym razem farbować całych włosów, lecz tylko odrost.

 

To skąd wzięły się te wszystkie MITY?

Kłopot tkwi w szczegółach! Aby henna mogła dobrze oddziaływać na nasze włosy, trwale je zafarbować musi być:

  1. Odpowiednio przygotowana
    a) Zakwaszanie
    b) Temperatura wody
    c) Odstawienie mieszanki
  2. Odpowiednio nałożona
    a) Dobre przygotowanie włosów (maska helatująca)
    b) Czas trzymania mieszanki

Wszystkie te aspekty zależą od tego, jaką mamy mieszankę ziół barwiących i od tego, jaki kolor chcemy uzyskać (jaki też jest kolor wyjściowy włosów). Nie będę się tutaj wymądrzać i opisywać każdej możliwości. Jeśli jesteście ciekawi polecam Wam zajrzeć na blog Justyny miksologia, która ma szalenie ogromną wiedzę na temat ziół. Sprawdza różne warianty i opisuje skrupulatnie, jakich dodatków użyć by uzyskać dany kolor. Polecam do niej zajrzeć – tam też m.in. znajdziecie dokładny przepis na maskę helatującą.

 

Dlaczego wybrałam hennę?

Zawsze miałam mocne, zdrowe włosy. Wiedziałam, że gdy pojawią się siwe włosy na pewno wybiorę taki sposób farbowania, który nie nadwyręży ich kondycji.

Farbowaniem chemicznym na długo przed moim „pierwszym razem” zniechęciła mnie teściowa. Ten zapach, który unosił się w trakcie jej farbowania był okropny. Śmierdziało to dla mnie niemiłosiernie. Wręcz mnie dusiło. Efekty farbowania były bardzo krótkie. Kolor szybko się wypłukiwał, a czasem nawet nie łapała siwków. Fakt, nie kupowała jakiś drogich wymyślnych farb. Tylko najzwyklejsze, te z dolnej półki cenowej, pantene itp. Jednak nie tylko u niej widziałam ten problem. Koleżanki sięgały po droższe marki drogeryjne farb, gdzie opakowanie kosztowało 50-60 zł, a problem był ten sam.

Przez to dla mnie takie farbowanie nie miało sensu. Dlatego już na ok. rok przed pierwszym farbowaniem zaczęłam czytać i zbierać informacje o hennowaniu. Rozpoczęłam rozeznanie, jeżeli chodzi o to, jaką markę wybrać, gdzie zamawiać. Potem czytałam posty użytkowniczek. Oglądałam, jakie były efekty przed i po. Sprawdzałam, z jakimi problemami się mierzą, i jak można im przeciwdziałać. Dopiero, gdy nabrałam trochę pojęcia zabrałam się za nanoszenie ziółek na własne włosy.

 

Kolor

Byłam zdecydowana, jako kolor chcę uzyskać. Naturalnym moim kolorem był średni brąz. Chciałam nadbudować go do głębokiego ciemnego brązu bądź nawet czerni. Taki zamiar był od początku. Nie chciałam budować koloru „od zera” – czyli od rudości nanoszonej czystą henną, dlatego zdecydowałam się na farbowanie dwuetapowe -> hendigo.

1 etap -> nałożenie czystej henny

2 etap -> nałożenie miksu henny i indygo

Indygo to barwnik czarny. Sam nie ma możliwości wniknięcia we włos i połączenia z keratyną, dlatego niezbędny jest podkład z henny. To właśnie do henny „przylepia się” indygo. Indygo jest tylko dla zdecydowanych. INDYGO BARWI TRWALE! Jego rozjaśnianie doprowadzi do zieleni na włosach, czyli wystąpienia tzw. GLONA. Czystą hennę można rozjaśnić.

Uważajcie na gotowe mieszanki! Nie ma czegoś takiego, jak henna brązowa – czytajcie ZAWSZE składy. W składzie henna to Lawsonia, a indygo to  Indigofera. Mieszanki z indygo barwią trwale. Jedynym sposobem pozbycia się koloru po takiej mieszance to poczekanie aż włosy odrosną i ścięcie miechcianego koloru.

 

Efekty

Włosy po każdym hendigowaniu (henna + indygo) są mega lśniące. Stały się bardzo gładkie. Gdy używam w trakcie ich mycia jedynie szamponu po wyschnięciu są nadal gładkie. Nie mam musu, aby co mycie używać odżywki. Często po prostu nałoże odrobinę (ziarno grochu) po długości włosów rozprowadzam palcami, jako zwykły bs (odżywkę bez spłukiwania).

Wzmocniły się.  Nie łamią się na długości, a końcówki są bardziej odporne na tarcie mechaniczne.

Dla mnie efekty są jak najbardziej  satysfakcjonujące. Nie zrezygnuję z tej formy farbowania włosów.

 

A Wy lubicie używać ziół do farbowania włosów?

W kolejnym poście na temat henny przedstawię Wam, jak u mnie wygląda cały proces. Jak go sobie ułatwia? Jakie są sposoby na przyśpieszenie aplikacji henny na odrost? Jaka powinna być konsystencja mieszanki? Jak dobrze wypłukiwać hennę z włosów po farbowaniu? Jeżeli chcecie znać odpowiedzi na inne pytania piszcie śmiało!

 

Do zobaczenia niedługo znów w temacie hendigowania włosów smiley