Kolejny weekend przed nami, a ja przychodzę dzisiaj do was z kolejnym rytuałem spa dla mojej twarzy. W sobotę lubię zadziałać kompleksowo – oczyścić i odżywić – skórę mojej twarzy. Niestety w ciągu tygodnia różnie bywa z czasem, dlatego tym bardziej na sobotni wieczór wyciągam cięższy kaliber i dłuższą chwilę poświęcam skórze.

Po kolei… Co to jest rytuał Hammam? Otóż w Indiach zabieg ten przeprowadza się na skórze ciała. Rozpoczyna się od peelingu za pomocą mydła Savon Noir i rękawicy Kessa, następnie nakłada się na 10 minut glinkę Rhassoul (marokańska glinka wulkaniczna), a po jej spłukaniu wykonuje się masaż olejem arganowym.

peeling + maseczka z glinki + olej arganowy

Jestem raczej osobą w „gorącej wodzie kąpana” to też nie uśmiecha mi się stać jak kłoda oblepiona przez 10 minut glinką, dlatego pomyślałam: Dlaczego owego zabiegu nie zastosować na twarz, szyję i dekolt?  Oczywiście metodę tą musiałam zmodyfikować, po pierwsze ze względu na to, że do peelingu twarzy rękawicą Kessa jest zbyt mocna, a po drugie dlatego, że olej arganowy przy mojej mieszanej cerze nie koniecznie podziała dobrze.

Peeling: na umytą, jeszcze wilgotną twarz, nałożyłam Sava Noir, czyli mydło czarne z firmy Nacomi (należy z pojemnika wyjąć odrobinę, najlepiej drewnianą szpatułką, spienić z wodą i nałożyć na twarz. Uważajcie na oczy! Strasznie szczypie). Minutkę pomasowałam nim twarz, pozostawiłam go na 10 minut na twarzy. Zmywanie rozpoczęłam przy użyciu silikonowej myjki Kyllis (zakupiłam ją ostatnio w Carrefourze za ok. 4 zł). Przede wszystkim skupiłam się na obszarze nosa i policzków, gdzie moje pory lubią się zatykać. Resztę mydła zmyłam ciepłą wodą.

Maseczka z glinki: Następnie na twarz nałożyłam maseczkę z glinki wulkanicznej (czarna wulkaniczna glinka Kamczacka). Ma ona działanie oczyszczające i tonizujące, na czym dziś szczególnie mi zależało. Poza tym wśród  glinek wyróżnia się swoją konsystencją – po zmieszaniu jej z wodą hmm przypomina mi ziemię torfową, taką świeżą, dobrze spulchnioną, jaką możemy kupić w workach w sklepie ogrodniczym. Tą maseczkę również trzymałam przez 10 minut na twarzy, po czym zmyłam ją letnią wodą.

(+ ekstra do rytuału) Maseczka odżywcza: Na mnie fajnie działa maseczka odżywcza z serii Babuszki Agafii – do 35 lat. Witaminowa, lekka kremowa. Super nakłada się ją pędzlem. Nic dodać nic ująć. 10 minut z białym ala’kremem.

Po zmyciu maski odżywczej przetarłam twarz tonikiem domowej roboty (wkrótce pojawi się przepis).

Olej: Zamiast oleju arganowego użyłam mieszanki nawilżającej, która składa się z kwasu hialuronowego i oleju z krokosza barwerskiego.

peeling + maseczka z glinki + maseczka odżywcza
+ kw. hialuronowy z olejem

Olej z krokosza barwerskiego to kolejny olej, którego działanie sprawdzam na mojej mieszanej, skłonnej do zapychania cerze. Po 3 miesiącach stosowania oleju z nasion konopii indyjskiej (Nacomi) niestety stwierdzam, że nie jest on dla mnie. Tak wieeeem powinnam spróbować oleju jojoba lub tamanu. Co tu się oszukiwać? Wolę swoje poszukiwania idealnego oleju rozpoczynać od tych najtańszych, dedykowanych skórze mieszanej i trądzikowej. Jeżeli się zawiodę to przynajmniej nie będzie mnie aż tak boleć kieszeń… Tyle samo pozytywnych opinii słyszałam o oleju z konopii, a u mnie nie sprawdził się kompletnie – w sumie to nie robił z moją cerą nic. W najbliższym czasie mam zamiar zużyć go do mieszanki myjącej OCM. Zobaczymy może przynajmniej do wieczornego oczyszczania twarzy się nada? Szkoda mi go po prostu wyrzucić – tym bardziej, że zostało mi go ponad pół buteleczki. Z moimi włosami (falowanymi, średnioporowatymi) też się nie polubił. Dlatego nie mam na niego innego pomysłu niż OCM. Ale na razie czekam na dostawę z ZSK (moją pierwszą!) – zamówiłam emulgator GSC, który dodam do mieszanki, by nie musieć używać ściereczki i wielokrotnie przecierać twarz, co mogłoby spowodować jeszcze większy wysyp pryszczy. A tak emulgator pomoże mi w łatwy i szybki sposób zmyć olej. Jest on produkowany na bazie roślinnych składników, więc nie powinien mi zrobić krzywdy. Zamówiłam także kwas glikolowy……… Mam zamiar wykonać mój pierwszy tonik z kwasami, którym chcę traktować przede wszystkim zaskórniki na nosie i policzkach, ale także i całą twarz (tylko wieczorem). Wpis na jego temat, mam nadzieje, że wkrótce się ukaże i będę mogła pochwalić się pozytywnymi efektami. Uzbrójcie się w cierpliwość. Minie co najmniej miesiąc zanim cokolwiek konkretnego będę mogła o nim powiedzieć…. Pozdrawiam Was gorąco! smiley