Pogoda w tym roku nas nie rozpieszcza. Włosy są wystawione na porządną próbę. Najpierw upały i słoneczne dni, z których od razu przechodzimy do sezonu grzewczego. Włosy nie dość, że mogą być przesuszone po lecie to możemy je „doprawić” ogrzewaniem domu. Dlatego nie ma się, co ociągać i lepiej szybko wykurować się po lecie i zapobiec jeszcze większemu wysuszeniu.

Co można zrobić? Nawilżać!!!

Jedną fajną maseczkę, którą mogę wam polecić jest „maseczka glamour„. Nazwałam ją tak, ponieważ po jej zastosowaniu włosy będą się pięknie błyszczeć. Maseczka ta, to odżywianie z grubej rury, dlatego polecam ją stosować maksymalnie 1x w tyg. Jest łatwa w wykonaniu, ale należy ją trzymać na włosach 20-30 min. To taki dłuższy zabieg, którym mamy rozpieścić nasze włosy. Akurat idealna na obecne, zimne i deszczowe wieczory.

Na dwór za nic w świecie nie chce mi się wychodzić, więc wolę porozpieszczać się zabiegami upiększającymi. Też tak macie? Dla mnie po takim zabiegu świat od razu robi się bardziej kolorowy.

Ale przejdźmy do konkretów. Do wykonania maseczki potrzebne będzie:

jedno żółtko

1 łyżka żelu aloesowego (ja używam GorVita)

1 łyżeczka nafty kosmetycznej

1 łyżeczka ulubionego oleju (u mnie tym razem to olej z nasion konopii indyjskiej)

1 lub 2 łyżeczki odżywki kallos (u mnie tym razem to kallos milk, ale równie dobrze sprawdza się latte czy algae)

1 kapsułka wit.E (u mnie tym razem w połączeniu z wit.A)

 

 

Jeżeli konsystencja jest za rzadka (wiadomo jajko, jajku nierówne) dodajemy opcjonalnie do zagęszczenia: mąki ziemniaczanej lub kakao (super patent dla brunetek -uwydatnia piękno tego koloru) – tylko nie przesadźcie z ilością, bo po czasie zacznie tężeć – ja tak za pierwszym razem zrobiłam i potem musiałam dodać znowu kallosa do rozcieńczenia wink

A efekty? CUDOWNIE błyszczące włosy! Sypkie, nawilżone no po prostu zdrowe! Polecam ta maseczkę na większe wyjścia. Zwalicie wszystkich z nóg!  yes