A oto mój nowy zestaw pielęgnacyjny do testowania. Może nie ma tego dużo, ale przynajmniej trzymam rękę na pulsie i w razie czego szybko zorientuję się co nie służy mojej cerze.

A więc zaczynamy! Dwa duże opakowania to olej z krokosza barwierskiego i olej rycynowy , posłużą mi jako olejek myjący, na noc do metody OMO. Nie stosuję jej w klasyczny sposób, czyli po masażu zwilżonej twarzy olejem nie przecieram jej kilkukrotnie szmatką namoczoną w ciepłej wodzie, tylko zmywam olej mydłem greckim oliwa z oliwek. Nie chcę przez pocieranie szmatką uszkodzić pryszczy i rozsiać bakterie na resztę twarzy. Do mojej mieszanki dodaję jeszcze oleju z konopi indyjskiej, a to dlatego, że po prostu chce go zużyć.

 

Mój olejek składa się z:

30 ml oleju rycynowego,

25 ml oleju z konopi

25 ml z krokosza.

 

Mieszankę przetrzymuję w lodówce. Sam olej z konopi nie zrobił za wiele więc może w duecie z krokoszem będzie lepiej…

A środkowe 3 małe opakowania? To olejki eteryczne: lawendowy, eukaliptusowy i rozmarynowy. Ostatnie 2 zakupiłam z myślą o inhalacjach. Niestety cała moja rodzina ma skłonność do łapania chorób górnych dróg oddechowych. A lawendowy jako składnik przeciwzmarszczkowy, dodatek do kremu pod oczy. Co z tego wyszło? Rozmaryn wlewam dzieciom do kąpieli, szczególnie jak mają nosy zatkane i przeziębienie ich męczy. Do mojej inhalacji w wersji solo niestety nie sprawdza się. Jest za słaby, ale to przez moją skrzywioną przegrodę. Dla mnie muszę naprawdę użyć solidnego środka. Lecimy dalej, eukaliptus – poza inhalacją wspomaga mnie w walce z trądzikiem. Dodaje go do olejku myjącego, a gdy i ja ma zatkany nos to także kropelkę dodaję do kremu do twarzy – taki krem wmasowany w skronie łagodzi ból głowy. A lawenda? Wmasowana wraz z kremem pod oczy aż tak wiele nie działa. Tzn. nie odczuwam jakiegoś głębszego działania, raczej musze uważać z aplikacja bo jeśli dostanie się do oka to potrafi zmętnić nasz wzrok. Ale kiedyś dodałam go do kremu do twarzy i eureka! Tak fajnie napiął twarz, ze byłam w szoku. To wszystkie liftingujące kremy mogą się schować. Byłam bardzo zaskoczona jak taki niepozorny olejek może zadziałać. Ponadto! W ciągu dwóch dni moje wulkaniczne wyspy (wypryski w największym rozkwicie) zagoił raz, dwa. Na pewno często będę go stosować do twarzy.

Po miesiącu stosowania:

-muszę przyznać, że olejek lawendowy zakróluje na stałe w mojej kosmetyczce

-olej z krokosza barwierskiego na pewno lepiej sprawdza się w na mojej twarzy niż olej z konopi, ale nadal będę szukać swojego ideału.