Cześć wszystkim!
Na moim instagramie obiecałam Wam, że podzielę się przepisem na mój balsam. Okres grzewczy się zaczął także na pewno jakaś porcja solidnego nawilżenia się Wam przyda.
U mnie pomysł na ten balsam przyszedł tak naprawdę wczesną wiosną. Bardziej chodziło mi o przedłużenie efektu depilacji, ale i wzmocnieniu skóry. Niestety mam skłonność do naczynek także myślałam nad czymś, co pomoże mi efektywniej im przeciwdziałać.
Przeglądając ofertę sklepu Zrób sobie krem natknęłam się na 2 bardzo ciekawe ekstrakty. Pomyślałam, że dobrze będą dopełniać moją treściwą bazę balsamową.
Bazą balsamu jest balsam do ciała z Lidla firmy CIEN – należy zawsze sprawdzać skład! Niestety w niektórych partiach zdarza nam się parafina w składzie (Paraffinum Liquidum), także zapamiętanie wyglądu etykiety nic tutaj nie da…. Gdy już mamy naszą bazę, która kosztuje zawrotne 6,99 zł. Dochodzi kwestia naszych ekstraktów
Ekstrakt z winnika oraz ekstrakt z perełkowca japońskiego. Oba ekstrakty mają formę proszku, także, aby dobrze rozprowadzić je w naszej bazie uprzednio rozpuściłam je w odrobinie hydrolatu. W kąpieli wodnej, mieszałam aż do rozpuszczenia. Potem rozpuszczone ekstrakty dodałam do balsamu CIEN. Wymieszałam wszystko porządnie. A na końcu dodałam konserwantu, aby mieć pewność, że kosmetyk się nam nie zepsuje.
Oczywiście nie robiłam od razu z całej butelki balsamu CIEN mojego turbo balsamu. Po prostu wolę sobie częściej a mniejsze porcje zrobić, z tego względu, że nie mam po prostu tak dużych opakowań. Poza tym ja to mam tendencję do upuszczania różnych rzeczy, także wolę po trochu a częściej świeżą partię zrobić. Tak też jest bezpiecznej pod względem mikrobiologicznym. Wiecie, jak jest… Kosmetyki robione w domu nigdy nie mają aż tak sterylnych warunków, jak w laboratorium, choćby nie wiem jak by się człowiek starał.
Przejdę do konkretów….
RECEPTURA
- 84 g balsamu CIEN NOURISHING BODY MILK 48 h
- 0,1 g ekstraktu z winnika
- 0,48 g ekstraktu z perełkowca japońskiego
- 3 ml hydrolatu (ja użyłam z kadzidłowca)
- 5 kropli FEOG (konserwant)
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA
W jednej zlewce odmierzam odpowiednią ilość balsamu. Do drugiej wsypuję ekstrakt z winnika i perełkowca. Dodaję do nich hydrolat. Stawiam na gazie w garnuszku z wodą (kąpiel wodna). Wodę podgrzewam lekko. Ekstrakty ciągle mieszam, aż do rozpuszczenia i od razu wyciągam z kąpieli wodnej. Dodaję je do pierwszej zlewki z balsamem. Mieszam porządnie. Po wymieszaniu dodaję konserwant i ponownie mieszam. Przekładam do czystego (zdezynfekowanego) opakowania. Balsam jest gotowy do użycia, Można przechowywać go w temperaturze pokojowej.
TERMIN PRZYDATNOŚCI
Maksymalnie mój turbo balsam można używać przez 6 miesięcy. Polecam jednak zużyć go w ciągu 3 maks. Tak naprawdę z podanej wyżej ilości, jeżeli będziecie używać go, na co dzień to starczy Wam go na 1- 1,5 miesiąca. Używając go tylko na nogi.
WŁAŚCIWOŚCI
Balsam dobrze nawilża skórę. Jeżeli znacie konsystencję samego balsamu z Lidla, to wiecie, że jest ona raczej mocno gęsta. Po dodaniu mojej mikstury, robi się rzadsza. Bardziej w tym momencie porównałabym ją do mleczka. Ma za zadanie opóźnić odrastanie włosów po depilacji. Ponadto działa anycellulitowo i uszczelniająco na naczynka.
EFEKTY
Mojego balsamu używałam regularnie od końca maja (dokładnie od 23.05.) do połowy lipca (17.07) tego roku. Potem jakoś tak przestałam. Miałam długą przerwę, ale teraz znów zaczynam. W tamtym okresie byłam z niego bardzo zadowolona. Na pewno odczuwałam dobre nawilżenie i wygładzenie skóry. Wygląd moich nóg się zmienił na plus rzecz jasna. Skóra była bardziej jędrna. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Nie ukrywam, że liczę na chociaż troszkę zniwelowania widoczności naczynek. Pewnie się łudzę, ale zobaczymy. Mam nadzieję, że wytrwam w regularności i znów będę mogła Wam napisać o moich odczuciach.
CENA
Nie napisałam Wam jeszcze o kosztach. Ekstrakty zakupiłam na stronie zrób sobie krem. Z winnika za opakowanie 1 g zapłacicie 5,90 zł, a za 5 g opakowanie ekstraktu z perełkowca japońskiego 7,40 zł. Plus jeszcze konserwant, także ze zrób sobie krem FEOG – buteleczka 15 ml to koszt 7,95zł. Hydrolat (choć to wersja niekonieczna, bo można użyć wody demineralizowanej) w pojemności 200 ml kupicie już od niecałych 10 zł. Także pakiet na start to (wliczając balsam CIEN) ok. 39 zł. Cena niska, jeżeli weźmiecie pod uwagę na ile tych składników tak naprawdę Wam wystarczy. Przygotujecie z nich przynajmniej 5 porcji balsamu (z powyższej receptury).
Napiszcie czy też już ulepszaliście gotowe kosmetyki? Czy wolicie tworzenie kosmetyków od zera? U mnie przede wszystkim zawsze liczą się fundusze, także chętnie korzystam z tańszych rozwiązań. Lubię maksimum efektu za minimum kosztów .
Najnowsze komentarze