AA Bubble Mask  maska bąbelkowa oczyszczanie i energia

Normalnie bym jej nie kupiła, ale że dostałam ją w gratisie to nie omieszkałam wypróbować. Nie mamy się, co czarować, daleko jej do naturalności. Bardziej kierowałam się ciekawością owego „bąbelkowania”.
Szczerze? To dla mnie to bardzo dziwne uczucie. Początkowo jak nakłada się ją na twarz jest po prostu kremowa. Po chwili zaczyna zmieniać się w piankę. A po kolejnej chwili ta pianka zanika i właśnie wtedy pojawia się uczucie musowania. Nie zauważyłam po niej żadnego efektu łał. Może delikatne odżywienie. Myślę, że ponownie się nie skuszę. Jak dla mnie nic szczególnego. A uczucie musowania nie było, jakimś mega przyjemnym. Dla mnie było wręcz dziwne i czekałam aż się skończy.

 

  AA Bubble Mask maska babelkowa nawilżenie i świeżość

Nadal uczucie bąbelkowania nie było dla mnie przyjemne. Jednakże było delikatniejsze niżeli w maseczce żółtej. Poza tym maseczka była delikatna, fajnie złagodziła moją podrażniona po słońcu twarz. Kupiłabym ją ponownie. Naprawdę dobre rezultaty sprawiła na mojej twarzy. Tak, jak poprzednia maseczka bąbelkowa – nie jest ani naturalna ani nie widać po niej spektakularnych efektów. Minimalne odświeżenie, niestety nawilżenia po niej nie czułam.

 

  Bielenda Monster odżywcza maska w płacie 3D

Zastosowałam ją po bardzo upalnym dniu, który spędziłam w większości na dworze. Nie wystawiałam się na bezpośrednie działanie promieni słonecznych, ale mimo wszystko moja skóra była zaczerwieniona i potrzebowała nawilżenia. Po nałożeniu tej maseczki czułam lekkie pieczenie, po ok. 5 minut zniknęło. Jednakże wg mnie ta maseczka jest troszkę za mała, szczególnie wykroje na oczy. Niestety podrażniały kąciku oczu. Natomiast wykrój na usta był z kolei za duży. Maseczka raz dopasowana dobrze się trzymała twarzy, nie odklejała się, ani nie zsuwała. Jej zapach był przyjemnie malinowy. Po zdjęciu płachty skóra widocznie nawilżona i uspokojona.

Skład o niebo lepszy od masek bąbelkowych. Ładny, bez zbędnych zapychaczy. Warto pokreślić, że ma w sobie kwasy (glukonolakton i kwas mlekowy). Jedyny, jak dla mnie minus to obecność parabenu pod koniec składu.

 

  Bielenda monster nawilżająca maska w płacie 3d

Maska w płachcie z zabawnym rysunkiem stworka. Płachta jest dobrze wykrojona, delikatnie odklejała mi się na linii podbródka. Początkowo troszkę źle ją dopasowałam, i dotykała czerwieni wargowej, momentalnie w tymi miejscu zaczęło mnie piec. Ale gdy ją odsunęłam na szczęście przestało (pewnie sprawcą był tutaj glukonolakton – kwas). Po jej zdjęciu (po zalecanym czasie 15 minut) zdziwiłam się, bo prawie wszystko się wchłonęło. Fakt, że zastosowałam ją po kilku dniach wysuszania pryszczy i moja skóra była lekko przesuszona. Miałam dylemat czy jeszcze po jej zdjęciu nakładać krem na noc czy też nie. Zdecydowałam się jednak nie dokładać żadnego kosmetyku. Na szczęście skóra o poranku nadal była dobrze nawilżona. Nieprzetłuszczona ani nieściągnięta. Maska bardzo dobrze poradziła sobie z nawilżeniem mojej przesuszonej cery. Myślę, że w okresie letnim jest to dobra opcja po przebywaniu na słońcu. Zaznaczam, że w składzie jest glukonolakton, czyli kwas. Delikatny, ale mimo wszystko kwas. Dlatego osobiście stosuję ją późnym wieczorem, by po jej zmyciu nie narażać już twarzy na działanie promieni słonecznych (prewencja przed przebarwieniami).

 

Podsumowując

Polecam Maski Bielenda Monster, natomiast maski buble od AA nie. Naprawdę nie wiem, dla kogo coś musującego na twarzy może relaksować. Mnie osobiście naprawdę to uczucie denerwowało. Natomiast Maski monster są śmieszne, ale i bardzo fajnie działają na skórę. Przede wszystkim ZAUWAŻALNIE, czego nie mogę powiedzieć o maskach bąbelkowych.