Kolejny rozdział projektu Wcierka za mną. W tej odsłonie porównywałam dwie białe wersje Banfii: pokrzywową i łopianową. Tak, jak i poprzednio okres wcierania przypada na 3 tygodnie. 4. tydzień jest tygodniem odpoczynku dla włosów. Po jego zakończeniu ponownie mierzę włosy, by sprawdzić ich przyrost. Dokładny sposób aplikacji oraz więcej informacji o poprzednio testowanych przeze mnie wcierkach znajdziecie w tym poście.

Podkreślę, że wcierki Banfi nie są dla wszystkich. Alkohol widnieje w nich już na 2. miejscu w składzie, dlatego dla wrażliwych skór głowy może powodować podrażnienia. U mnie sprawdzają się doskonale! Przede wszystkim uwielbiam je za to, że bardzo przedłużają świeżość moich włosów. Bez stosowania Banfi musiałam myć włosy 3 razy w tygodniu, w trakcie stosowania już tylko 2.

Testy rozpoczęłam od wcierki POKRZYWOWEJ. Aplikowało mi się ją równie przyjemnie, jak tradycyjną wcierkę Banfi (czerwone opakowanie). Na pewno ma troszkę delikatniejszy zapach. Nie jest to dla mnie stricte zapach pokrzywy. Raczej to mix ziół.

Porównując obie wersje białe co do zapachu, to wersja ŁOPIANOWA jest delikatniejsza. Pachnie mi troszkę na perfumy męskie. Pokrzywowa jest bardziej dobitna. Kręci w nosie. Łopianowa na pewno jest delikatniejsza, słodsza. Ekspertem w określaniu perfum nie jestem cheeky . To moje osobiste odczucia.

Czas trwania:

  • Banfi pokrzywowa – wcierałam 27.02.-20.03. Pomiaru dokonałam 30.03.
  • Banfi łopianowa – wcierałam 01.04.-22.04. Pomiaru dokonałam 30.04.

Za każdym razem robiłam 3 pomiary – z czubka głowy (góra), ze środka, i ze skrajnej linii włosów przy szyi (dół).

Startowałam od długości: góra – 62 cm, środek- 54 cm, dół 34 cm.

Wyniki:

Po aplikacji Banfi pokrzywowej długość prezentowała się następująco: góra – 63 cm, środek- 55 cm, dół-35 cm.

Po aplikacji Banfi łopianowej włosy były następującej długości: góra – 64 cm, środek- 56 cm, dół-36 cm.

Rezultaty:

Jak nie trudno zauważyć przyrost zarówno w trakcie stosowania Banfi pokrzywowej, jak i łopianowe był taki sam + 1 cm. Cieszy mnie fakt, że w każdej części głowy, tak owy był. Gdyż najbardziej zależy mi na przyroście dolnej partii włosów.

Jeżeli chodzi o drugi aspekt wcierania tych dwóch wcierek, to wydaje mi się, że wcierka pokrzywowa lepiej radziła sobie z minimalizowaniem przetłuszczania włosów. Natomiast łopianowa bardziej wzmacniała włosy – zauważyłam w trakcie jej wcierania bardziej zmniejszoną ilość wypadających włosów.

To moja osobista opinia. Na każdej głowie może sprawdzić się inaczej.

Grunt, że moja teza została potwierdzona doświadczeniem: WCIERKI BANFI SĄ EKSTRA!

Niezależnie, którą wersję wybiorę, zawsze mogę liczyć na zbawienne działanie dla moich włosów.

Jeżeli jesteście ciekawi, jak sprawdziły się u mnie wcierki: Jantar, Amla i klasyczna wersja Banfi (czerwone opakowanie) to zapraszam do tego wpisu.

A wy stosujecie wcierki? A może preferujecie suplementację doustną? Macie jakieś inne perełki? Napiszcie o swoich doświadczeniach laugh.