Niedziela. Na szczęście wymioty minęły. Apetytu nadal brak. Ale nawet nie będę nic wmuszać w te moje iskierki. Jak o północy zaczęli wymiotować tak skończyli dopiero o 5 rano. Pranie, pranie i jeszcze raz pranie. Na szczęście oboje coś tam pili, więc tragedii nie ma.