Cześć Wszystkim!

Dzisiaj krótko i na temat!

Ta maska była ze mną od tak dawna, od TAK DAWNA, że nawet producent zdążył zmienić szate graficzną 🤣.

Sięgałam po nią sporadycznie, ale była dla mnie takim ważnym elementem na ciężkie dni.

Gdy wiedziałam, że będzie dużo biegania, a na dworze wilgoć, albo do świątecznych porządków, ale żeby potem przy wyjściu nikogo nie wystraszyć. Po prostu sprawdzała się mi bardzo dobrze, jako b/s (odżywka bez spłukiwania), gdy nie miałam czasu stylizować moich fal, bo po 1) i tak wiedziałam, że cały dzień będę chodzić w kucyku, a po 2) na dworze wigloć więc potrzebuje dobrego dociążenia.

Taka funkcję właśnie spełniała u mnie ta odżywka, na szybkie i intensywne dni. Miała po prostu zabezpieczyć włosy przed mega puszeniem. Lubiła ją też moja córcia, bo bardzo ładnie pachniała (intensywnie), po moim myciu zawsze często wąchała moją głowę 🤣.

Nie będę się tutaj rozwodzić nad analizą składu, bo nie jest to produkt naturalny, ale jest jedna istotna sprawa, na którą musze Wam zwrócić uwagę.

Otóż w składzie mamy tzw. „itchy Msy”  czyli 2 składniki: Methylisothiazolinone i Methylchloroisothiazolinone. Są to składniki, które mogą podrażniać. Wiele osób po ich sotsowaniu zmaga się z większym wypadaniem włosów. U niektórych osób może pojawić się trądzik np. na plecach, czy innych częściach ciała (tak jak spłukiwaliśmy odżywkę). Dlatego wyczulam Was i proszę o obserwację. Dla mnie ta odżywka nie powoduje żadnych skutków ubocznych, ale ja tez stosuję jej bardzo mało i to raczej na długośc włosów (od ucha w dół) także u mnie kontatku ze skóra raczej nie ma.

Kupiłam ją bardzo dawno i tak najpierw leżała w zapasach dość długo, a po otwarciu sięgałam po nią sporadycznie.

Obecnie można kupić ją w Rossmanie, w nowej szacie graficznej za 20,99 zł o pojemności 300 ml. Jej pełna nazwa (obecnie) brzmi MYSTERIUM maska do włosów delikatnych cienkich, bez objętości.