Lato, słońce, plaża… A jak nie plaża, to basen lub całodniowe wędrówki górskie. Różnie spędzamy sezon urlopowy. Jedno musimy przyznać: przy tak wysokich temperaturach bardzo łatwo by nam, kobietom, przypałętała się jakaś przykra przypadłość, która może czas wypoczynku solidnie uprzykrzyć. Z pójściem do lekarza często gęsto nam na bakier, szczególnie gdy jesteśmy za granicą. Dlatego opiszę w tym poście wypróbowane przeze mnie metody profilaktyki, jak i leczenia pierwszych symptomów infekcji intymnych.
Tak w telewizji na dobre zagościły reklamy Lactacydu, który przedstawiany jest jako cudowny lek „na całe zło”. Jednakże osobiście ten produkt nie przypadł mi do gustu. Według mnie jest mało delikatny i szybko przesusza, a w efekcie prowadzi to do podrażnienia. Wychodzę z założenia, że jeżeli mam stosować coś na własną rękę to albo musi to być metoda naturalna albo lek stosowany przez kogoś z mojego otoczenia, żebym miała pewność, że jest bezpieczny i stosowaniem go nie pogorszę swojej sytuacji.
W pierwszej kolejności „patent” by zapobiegać zamiast leczyć. Przed wskoczeniem do basenu / ciepłych źródeł / jacuzzi czy innych wodnych atrakcji przez które przewalają się tłumy ludzi, polecam zastosować sposób, który zdradziła mi moja Pani ginekolog. Przed samym wejściem do wody, zaaplikować sobie tampon, którego czubek posmarujemy kapką maści Clotrimazolum. Ten swoisty korek zatamuje drogę wtargnięcia bakterii, a jeżeli jakieś się przecisną się bokiem to maść się z nimi policzy ;). Oczywiście po wyjściu z basenu usuwamy korek. Ta ochrona naprawdę się sprawdza – sprawdzałam nie raz!
A teraz czas na leczenie pierwszych objawów…
Najlepiej działać od razu, gdy pojaw się pierwszy dyskomfort. Gdy zignorujemy pierwsze oznaki, mamy jak w banku, że infekcja zagości na dobre i przeniesie się z „przedsionka” do „drugiego pokoju” i wizyta u ginekologa będzie konieczna.
Codzienną higienę pozostawiam wam samym. Każda z nas ma swój sposób. Szare mydło, bieżąca woda, żel do higieny intymnej czy jeszcze coś innego. Jeżeli nic się nie dzieje to działamy według swojego schematu. Jednakże, gdy zaczyna szczypać/ piec to uważam, że mycie żelem do higieny intymnej jest bardzo pomocne. Istotne jest to jakiego żelu użyjemy. Czytajmy składy! Bardzo pomocna będzie obecność probiotyków, kwasu mlekowego, kwasu laktobionowego. Osobiście polecam mało znany LaciBios femina oraz drugi bezpieczny nawet dla kobiet w ciąży (mój ginekolog przepisał mi go w 2 m. ciąży) emulsja provag. Po umyciu warto nałożyć wokół warg sromowych żel z tej samej serii.
Istnieją także domowe sposoby, takie jak: robienie okładów – nasączone rumiankiem waciki przykładamy do warg sromowych. Bądź w ten sam sposób używamy olejku herbacianego/ z szyszek sosny – działa odkażająco, ale sam okład ogrzewa i hmmm ja tam nie wytrzymałabym z nim za długo, ale może którejś z was przypadnie ta metoda do gustu. Waciki takie pozostawiam najlepiej na całą noc. Majtki przed wilgocią zabezpieczam podpaską i idę spać .
Nie wiem, jak Wam kochane kobietki, ale pobyt nad morzem nie przysporzył mi tyle problemów co całodniowe wędrówki górskie. Dlatego na tą druga aktywność polecam zestaw: wkładki higieniczne, chusteczki do higieny intymnej + żel provag. Odświeżenie przede wszystkim. A przy tak intensywnym i długotrwałym chodzie to i nawilżenie się przyda.
Teraz najgorsza opcja – gdy czujemy już pieczenie w pochwie. Osobiście poleciłabym najpierw „próbny tydzień” na samowyleczenie. Chyba, że pojawi się gorączka lub jest okres ciąży to koniecznie od razu do lekarza. Lżejsza artyleria to globulki dopochwowe z probiotykiem np. invag. Cięższa – globulki leki. Od niedawna dobrze znany Clotrimazolum dostępny jest już w globulkach.
Życzę każdej z Was, aby przeżyła te wakacje bez nieprzyjemnych niespodzianek. Powodzenia
Najnowsze komentarze